Czas. Pochłania nas wszystkich i wszystko, co nas otacza. Każde drzewo, każdą cegłe i każdy przedmiot, na który można natrafić. Czas nas wszystkich powoli zabija.
Pesymistycznie? Być może. Trudno jednak nie mieć takich rozmyśleń, kiedy odwiedza się jedne z najlepszych i najbardziej atrakcyjnych ruin na śląsku… tydzień po pożarze.
Tak, to chorzowska rzeźnia.
Jeżeli istnieją miejsca, dla których uprawia się eksplorację zabytków, to są to właśnie obiekty takie jak te. Powstały w 1901 roku zakład już sam w sobie architektonicznie olśniewał, prezentując industrialny styl pełną gębą. Starzał się, jednocześnie zupełnie nie tracąc na swoim uroku. A kiedy zamknięto rzeźnie w połowie lat dziewięćdziesiątych, szybko znalazła nabywcę.
Jednakże, historia zabytków udowadnia, że daleko im do bajek Disney’a, więc i tutaj trudno mówić o szczęśliwym zakończeniu. Właściciele ruin mają to do siebie, że z chęcią je kupią, ale mniej chętnie w nie zainwestują. Plany rekultywacji zatem oczywiście były, i oczywiście na nich się skończyło.
Efekt? Pożar, który strawił kilka budynków. Well played!
Jako, że przed nami teren zwiedzał ogień, nie było mowy o zapuszczaniu się wewnątrz spalonych murów. Kompleks na szczęście jest na tyle duży, że mimo niemałych zniszczeń, jego większość nie miała z płomieniami kontaktu. A to pozwoliło nam zajrzeć i do środka.
Czy po miejscach takich jak te chodzi się przyjemnie? Bynajmniej. Nie dlatego, że znajdują się w centrum miasta, tuż pod nosem straży miejskiej, że można poczuć się jak bohater kina akcji lawirujący między laserami. Nawet nie dlatego, że grunt niepewny, a każde następne pomieszczenie jest bardziej zdewastowane niż poprzednik.
Kiedy dociera do Ciebie, że przechadzasz sie właśnie obok murów, których los mógł być zupełnie inny, a jednak to Ty jesteś wśród nich, a nie niedzielny turysta, to boli. Mnie, pasjonata zabytków, podwójnie.
Niestety, rzeźnia to miejsce opustoszałe. Bardzo mało tutaj przedmiotów, które można powiązać z obiektem, a robotę robi popołudniowe słońce oświetlające czerwoną cegłę. To taka najprawdziwsza z prawdziwych ruin, które chociaż już dawno powinny zostać przywrócone do normalnego życia, z braku lepszej opcji, zachwycają tym, co jeszcze mogą pokazać.
Jedno jest jednak pewne. Rzeźnia w Chorzowie to skarb najwyższej rangi. Trzeba go uratować nie jutro, nie za dwa dni, a już dziś. Bo chociaż obecnie stanowi jedną z największych atrakcji dla poszukiwaczy zabytków i wrażeń z tym związanych, nie zasługuje na los eksploracyjnej pocztówki z wakacji.